sobota, 2 lutego 2013

Tymkowo




Grypsko straszne mnie dopadło i na dłuższy czas wyłączyło z życia, także komputerowego. Po powrocie do świata żywych w domu zastałam prawie że zgliszcza tak więc czasu wolnego za wiele nie miałam.
Ale ja nie o tym dziś chciałam.

Mniej wiecej rok temu upewniliśmy się że jestem w ciąży.
Wtedy cała ta sytuacja mimo enztuzjazmu i zadowolenia wydała mi się lekko absurdalna. Na USG zobaczyłam coś niespełna 4 mm, co kiedyś, w strasznie odległej przyszłości miało stać się dzieckiem.

Czasy przed-Tymkowe wydają mi się bardzo odległe,czasy kiedy z czystym sumieniem pławiłam się w egoiźmie, kiedy najważniesze było to czego ja chcę,potrzebuje.Jako osobie mocno skupionej na sobie ciężko mi było sobie wyobrazić że będe umiała to w sobie zmienić.
Moje wyobrażenia z tamtego czasu o sobie jako matce hmmm.
Na pewno nie chciałam zostać Matką Polką Umęczoną.
Na pewno nie chciałam podporządkowywać wszystkiego pod dziecko.
Jako że ostatni kontakt z niemowlakiem miałam prawie dekadę wcześniej cała pielęgnacja,opieka ( wszystko na co teraz w skrócie mówimy-oporzadzanie) trochu mnie przerażało. Zwłaszcza że wiedziałam że przez pierwsze 3 m-ce będe z tym sama.
I najnormalniej w świecie nie umiałam sobie wyobrazić własnego dziecka,połączenia mnie i Piotra.

Teraz tamtejeszy absurd waży blisko 7 kg, dziś z hukiem skończył 4 m-ce,i zdecydowanie zajął miejsce nr 1 w naszym życiu.
Będać w ciąży nie rozczulałam się na każde jego kopnięcie,nie gadałam godzinami do brzucha, i nie zamęczałam otoczenia opowieściami o przyszłym super dziecku.
Szczerze mogę przyznać że pierwszy widok Tymka nie wzbudził u mnie fali emocji, raczej westchnienie ulgi że już po wszystkim.Przez pierwszy dzień podchodziłam do niego raczej ostrożnie.
Większa fala uczuć przyszła dnia 3 w szpitalu, kiedy nagle okazało się że ma problemy z oddychaniem i sercem. Przez tych parę godzin kiedy leżał w inkubatorze, potem miał przeróżne badania, czekaliśmy na wyniki itd,obudziły się we mnie uczucia macierzeńskie. Nagle to Tymek stał się numerem jeden i tak już pewnie zostanie.

Jeszcze w ciąży nasłuchałam się/naczytałam że pierwsze tygodnie są najgorsze. Ze dziecko non stop płacze,że kolki, że moje niewyspanie itd.
Owszem czasem płakał, kolki miał ze 4 razy, a wysypiałam się lepiej niż w ciąży.
Bawiło mnie jak przeciągał się całym sobą i chrapał jak sierżant sztabowy.
Wtedy karmiony cycem, śpiący z wygody ze mną w łóżku przez większość czasu był jednak...nudnawy.
Nie oszukujmy się, z noworodkiem nie ma nie wiadomo jakiego kontaktu,jego reakcje są mocno ograniczone, a większość czasu jak nie przesypiał to przejadał.

A teraz? Niebo a ziemia. Raz że do pomocy mam Piotra, dwa to już zupełnie inne dziecko.
Nie tylko waży 2 razy więcej niż po urodzeniu, nie tylko zmienił się fizycznie, przede wszystkim z mało kumatego noworodka zmienił się w pełnego energi małego stworka.
Stworka który zwija się ze śmiechu, ślini się niemiłosiernie i zanosi się z radości na widok lampy kuchennej i wzorku na firance.Żeby nie było za kolorowo kłóci się pełnym głosem przy wyciąganiu z kąpieli i głośno woła kiedy ma dosyć samotnego leżenia na macie. A za punkt honoru postawił sobie wsadzenie sobie do ust wszystkich przedmiotów w domu mnieszych niż 1 metr. Z moimi palcami i włosami na czele, rzecz jasna.

Fizycznie bardziej wdał się w tatę. Po mnie oczy, dołeczek w policzku przy uśmiechaniu się i parę gestów.
Ziewa, gmera sobie pięścią w oczach, i śpi w pozycji takiej jak ja. I jak ja, jak zmęczony lub głodny to zły.
Jako dziecko od dłuższego czasu butelkowe, dziś z zimną krwią dał się nakarmić łyżeczką pierwszą zupą.
W nocy daje pospać,poza przerwami na jedzenie. Chyba że ma humorek i w okolicach godziny 4 nad ranem domaga się godzinnego uspokajania i noszenia na rękach.

Nie twierdzę że zajmuje pierwsze miejsce w rankingu na super niemowlaka wszechczasów.
Ale z pewnością mieści się w pierwszej setce ;)

















16 komentarzy:

  1. Hehehe to zdjecie obecne jest rewelacyjne, az czujesz, ze musisz sie "odesmiechnac", bo inaczej sie udusisz :)))
    Madra milosc z Ciebie przemawia Nadnatku :))
    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Odeśmiechujemy się" nieustannie jak wariaci. Może kiedyś nam minie:)
      Za ostatnie zdanie dziękuje,zdecydowanie podniosło mi morale

      Usuń
  2. ooo raaaaajuuu :) ale macie slodkiego brzdąca :) fajniutki i te iskierki w oczach, no i dołeczek pierwsza klasa :)
    bardzo mi się podoba w jaki sposób piszesz o macierzyństwie, bez owijania w bawełnę i rozpływania się. Takie zdrowe podejście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się zachować zdrowe podejście o staram :) A w oczach to nie iskierki, raczej małe kurwiki ;)

      Usuń
  3. Nic, tylko się uśmiechnąć..:) Przy tym tekście i przy obu zdjęciach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ prosze bardzo uśmiechać się do woli :)

      Usuń
  4. Nówka, prawie że fabrycznie zapakowany - leżę ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ha! I nowością pachniał, a teraz-szkoda gadać. Ciekawe czy jest na niego gwarancja jakaś. Trzeba by się w szpitalu spytać...;)

      Usuń
    2. Możliwe, że była krótkoterminowa, więc teraz, sorry, bierz z całym pakietem ;)))

      Usuń
    3. Cholera myślisz? Echhh, tak to się kończy jak nie czyta się dokładnie umowy najmu...

      Usuń
  5. Haha doobre :) to ostatnie zdjęcie przebija wszystko :) Widać, ze dziecię szczęśliwe, to teraz poprosimy uzębienie maminne :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe lepiej nie! Po co dziecię w wieku lat prawie 30 -u ma się męczyć z aparatem na zębach;) Zęby ma mieć po tacie, a po mnie urok osobisty,skromność i poczucie humoru

      Usuń
  6. Po komentarzach widzę, że było tu jakieś zdjęcie, a ja go nie widzę... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano było było. Ale że ja przeciwna jestem zostawianiu zdjęć w sieci juz nie ma. Może następnym razem:)

      Usuń
  7. mialam takie same odczucie z tego początkowego okresu! taki żelek przy cycu, fajnie będzie jak zacznie jeść marchewki i inne, pierwsze karmienie łyżeczka a potem wyklócanie się, pierwsze "nie" i rzut autkiem w ścianę, i masz ochote swojego ukochanego żela udusić;) buźka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe ja już czasem mam ochotę. Zwłaszcza jak mi się gdzieś spieszy a tu zupę łyżeczką trza dać co zajmuje nam ze 30 min :) Uroczo, w morde jeża uroczo jest wtedy

      Usuń