piątek, 30 grudnia 2011

Koniec roku

Jutro Sylwester.
Czyli zdecydowanie mało przeze mnie lubiana noc.
Nakaz: idźcie i bawcie się wszyscy jakoś mało do mnie przemawia.
Powodów wiele ale że jakonie chce mi się o nich pisać, zgrabnie
przechodzę dalej.

A że Sylwester to i koniec roku a wraz z nim obiektywny przegląd
ostatnich 12 miesięcy według mnie:

Styczeń
Zimno. Praca w nowym oddziale.Czasu jak by mniej. Oby do urlopu

Luty
Luty sruty, brak czasu na cokolwiek  a do tego cholernie
denerwujące weekendowe nauki przedmałżeńskie w cholernie
zimnej piwnicy

Marzec
Doba skróciła się jeszcze bardziej , zaczęły się zaawansowane
przygotowania do ślubu. Z utęsknieniem czekam na urlop

Kwiecień
Doba prawie nie istnieje. Jest tylko kołowrót: praca,rehabilitacja,
praca, rehabilitacja, praca…
Ostatniego dnia miesiąca zmiana stanu cywilnego

Maj
Tak!! Tak!! W końcu się wyspałam!!  
Mini urlop ze śnieżycą w tle

Czerwiec
WAKACJE!! Obijanie się w Grecji, obijanie się na wsi

Lipiec
Praca praca praca praca… Dobrze że akumulatory po czerwcu
naładowane

Sierpień
Praca praca praca praca…
Chłop skończył 30 lat. Staruch

Wrzesień
Mini urlop nr.2 czyli byczenie się u Chłopa w Hamburgu.
Skończyłam ostatnie 20 lat w moim życiu<- starucha?

Październik
Standartowo praca praca praca.
Auto po kilku latach wiernej służby dokończyło żywota .
Kupmy nowe autko no kupny, kupimy? No kupmy, prooooooszę

 Listopad
Praca praca. Jestem strasznie monotematyczna
To jak kupujemy? A może to? A może to? No to,prooooooszę.
Foch

Grudzień
To co, kupujemy? Jak ty nie kupisz to ja kupię! Kupiłam a ty
możesz się w zadek pocałować!  
Niespodziewany koniec pracy, świąteczne obżarstwo i wielkie
puzelkowanie

Jak widzicie ostatni rok upłynął raczej pod znakiem nudy,więc nie
ma co żałować że już się kończy. 
Ktoś kiedyś pod jednym z postów zarzucił mi brak romantyzmu ,zatem proszę bardzo, pod spodem wersja mego romantycznego, egzaltowanego alter ego:

Styczeń
To będzie wspaniały rok!  Serce wali mi jak oszalałe kiedy pomyślę żejuż za parę miesięcy ja i Misio Pysio połączymy się na zawsze!

Luty
Nie śpię, nie jem, wszędzie widzę Jego twarz! Jestem  taka szczęśliwa!

Marzec
Serce me zamiera z zachwytu i radości na samą myśl o Nim , i o tej najważniejszej chwili w życiu zbliżającej się wielkimi krokami. 
Obym była go godna!

Kwiecień
Tak! Tak! Stało się !  Zanosząc się szlochem ze wzruszenia i szczęścia połączyliśmy swe losy na zawsze! Od tej chwili nic nas nie rozdzieli. W szczęśliwości i miłości na zawsze!!

Maj
Słuchać jego pochrapywania, budzić się przy jego boku,czy może być coś piękniejszego?

Czerwiec
Misio Pisio forver

Lipiec
W fartuszku, z uśmiechem na twarzy, gotować mu! Sprzątać po nim! Życie jest piękne

Sierpień
Szef nie chciał mi dać urlopu. Zawistny nie rozumie że każda chwila spędzona bez mej miłości rani mnie przeokrutnie! Ale nie damy się,nasza miłość wszystko zwycięży!!

Wrzesień
Miałam urodziny. Tort, prezenty, czymże to jest w porównaniu z jego jednym spojrzeniem pełnym miłości

Październik
Love is In the air…

Listopad
To już 6 lat razem! To już 6 lat jak los postawił na mej drodze mą drugą połówkę! Mego wyśnionego!

Grudzień
Nasze pierwsze święta jako małżeństwa. Wzruszenie nie pozwala mi pisać dalej

Same zadecydujcie która wersja jest tą prawdziwą...


A teraz Czas na prawie że już obowiązkowy na większości blogów
temat postanowceń noworocznych.
Postanowienia mają to do siebie że napisane brzmią dumnie, po
czym jużw okolicach końca stycznia odchodzą w niepamięć.

Mnie jako osobie mało konsekwentnej jak dotychczas udało
zrealizować się dwa:
- po 8 latach rzucić palenie
-wyprostować sobie ząbki poprzez noszenie jakże twarzowego
aparatu
Tyle.

Postanowienia na następny rok? Hmmm, lepiej je będzie nazwać
wstępnymi planami, co by od razu nie skazywać na porażkę.
Zatem zaczynając od rzeczy najważniejszych:

- znaleźć nową pracę, najlepiej do marca kiedy to prześlą mi
ostatnią pensję na konto

-znaleźć, wziąć kredyt i zakupić w końcu cholerne mieszkanie

-wraz z zewem natury w ciąże zajść i bezkarnie objadać się po
nocach kiszonymi ogórkami za lodami

Z tych mniej ważnych ale jednak:
-standartowo schudnąć, o magicznej liczbie 55 kg
mogę zapomnieć, ale choćby 60 kg się udało, auuu

-zapisać się na jakieś zajęcia typu np. fitness, i dla
odmiany na nie chodzić, a nie tylko napawać się widokiem karnetu

I to wszystko. Jeśli uda się zrealizować chociaż 1/3 z tego duma i
samozadowolenie będą mnie rozpierać

A z innej beczki:
Dwa lata temu o tej porze w stanie delikatnie mówiąc
poimprezowym dogorywałam na inwentaryzacji w pracy.
Dogorywałam gdyż dzień wcześniej Chłop osunąwszy się na kolano,
i pierścionek wyciągnąwszy oświadczył się.

A jak wiadomo taka okazja nie zdarza się często,
więc zdecydowanie trzeba ją było że tak powiem opić. I razem ze
znajomymi opijaliśmy do 7 ej nad ranem, a o 10 byłam już w pracy.
Echhhh, za młodu miało to się kondycję…

Aby uczcić wielkopomne wydarzenie wczoraj przy wtórze
kabaretu Potem ( kto nie zna niech żałuje) zgrabnie niczym
wieloletni żule obaliliśmy po butelce wina rechocząc ze wszystkiego.

Rozpisałam się strasznie zatem kończę, i do zblogowania w
przyszłym roku



piątek, 30 września 2011

przykładną żoną być

Dłuuuuuuugo mnie nie było.  Ale czego innego możną się było spodziewać.
Teraz czas Nadnatka nie należy do niego, ale do Małżonka szanownego.


Uprać, sprzątnąć, ugotować.

Na progu, w 15 cm szpilkach witać z uśmiechem gdy z pracy wraca.

Cierpliwie piwo podczas meczu donosić.

Nigdy bolącej głowy nie mieć.

Zmęczenia, rozdrażnienia nie pokazywać.

Do teściów słodko przez telefon świergotać.

Czyli ideałem dla większej części mężczyzn być.

TEREFERE


Obrączka na palcu, i nowe nazwisko w dowodzie nie zmieniła tego że:
piorę,sprzątam,gotuję, ale tylko gdy nachodzi mnie chęć.

Na progu w szpilkach nie witam, to ja jestem witana, i to najczęściej z kanapy.

Piwa nie donoszę, bo Małżonek nauczony doświadczeniem, sam o nie dba podczas meczu.

Rozdrażniona, wkurzona,zmęczona jestem średnio 100 razy dziennie.
Do Teściów, przez ostatnich 5 lat nie świergotałam, nie widze powodu żeby nagle to zmieniać.

Czyli: bez zmian.


Co się działo od mojej ostatniej bytności na blogu opisywać w szczegółach nie będe.

A co się podziało u Was,zaraz zacznę sprawdzać