czwartek, 13 września 2012

Niewiele ostatnio piszę bo i niewiele się dzieje.
Czasem w przypływie energii wybywam na miasto w ramach kawy ze znajomymi, częściej wybieram zakopanie się na kanapie z książką, niż komputer. 
Rozleniwiam się póki mogę i skarg/zażaleń wtym temacie nie przyjmuję.
Poza tym, no cóż. Onet postanowił pouszczęśliwiać  blogowiczy na siłę, poulepszać, pozmieniać bez pytania się o zgodę.
W związku z tym coraz głośniej tłucze mi się w głowie opcja przenosin na blogspot.
Zapał studzi jedna maleńka rzecz: jak to zrobić do cholery.
I szkoda trochu jest mi miejsca gdzie mniej lub bardziej regularnie skrobię już od blisko 5 lat.
Jeśli któraś z Was zna przepis na szybkie i w miarę bezbolesne przenosiny bloga- chętnie posłucham.
W sprawie Kulfona, no cóż. Dziecię ewidentnie robi wszystko na opak. 
Jak nie trzeba było, to przez kilkanaście tygodni pchał się na świat. Po odstawieniu powstrzymujących go leków wszelakich i daniu zielonego światła do wyjścia, zagrał nam na nosie i pchać się przestał.
Znaczy się charakterek po mnie będzie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz