…i po Świętach.
Jakoś nie bardzo miałam na nie ochotę przed, nie udało mi się wczuć w
ich
atmosferę, tak więc wcale mi szkoda nie jest że już po.
Były to bodajże 6
święta spędzone z Piotrem, pierwsze z Tymkiem
i chyba tylko przez to ostatnie
na ciut dłużej zostaną mi w pamięci
Plusami Świąt na pewno było to że…w końcu mogłam jeść
co chciałam.
Zapobiegawczo na 2 tygodnie przed zaczęłam gromadzić zapasy mleka
dla Tymka,
tak więc teraz na biodrach i brzuchu mam nowe warstwy tłuszczu:
uszkowo-karpiowo-sernikowo-makowcowe.
Do tego po raz
pierwszy od blisko roku miałam w ustach alkohol.
Smak wina po takiej
przerwie-bezcenne.
Poza tym, no cóż.
Bardzo pozytywnie zaskoczyli nas współpracownicy Piotra z
Hamburga, mały dostał
od nich paczkę pełną ubranek w rozmiarach wszelakich,
więc na kolejnych parę
miesięcy mamy spokój.
I to naprawdę tyle
co mogę napisać o świętach.
Za to z innych
tematów.
Jak nic staję się choleryczką.
Głównie na lini opieki Piotra nad
małym.
Od narodzin to ja
się nim zajmowałam. Nie wiem czy o tym pisałam ale z przyczyn wszelakich
niecałe 2 tygodnie po porodzie Piotr musiał jechać do Hamburga.
Pojechał i
okazało się że tam Sodoma i Gomora, zostać musi na dłużej.
I tak oto wpadł do
nas na 4 dni w listopadzie, a ostatecznie wrócił w piątek przed świętami. Chłopaki spędzili razem w sumie 16 dni. Na ponad 2 m-ce.
Jako prawie że
samotna matka miałam ustalone, wyćwiczone co i jak robić.
Teraz kiedy jest nas
dwójka do opieki czasem nie rozumie co on u licha robi.
Po diabła kołysa w
jednej pozycji skoro to nie pomaga na płacz,
czy do cholery naprawdę tak ciężko
jest dobrze zapiąć pieluchę i ja wiem
że ciężko w to uwierzyć ale łóżeczko
dziecięce naprawdę nie ma służyć jako wieszak na czyjeś koszule!
Ja wiem, widzę że
Piotr bardzo chce zrobić dobrze, przykłada się, ale czasem jeszcze nie umie. Pewne
rzeczy są dla mnie oczywiste i ciężko mi uwierzyć że dla niego nie.
Chce mi się pogardliwie
prychać kiedy mówi że zmęczył się wynoszeniem małego na 4 piętro po spacerze i
teraz to koniecznie musi odpocząć. Albo że się nie wyspał w nocy ( bo RAZ!!! Do
niego wstał) i domaga się drzemki.
Ja kurcze przez
ponad 2 miesiące radziłam sobie z tym sama i jakoś dawałam radę, więc czemu on
nie?!
Popluje jadem
jeszcze z tydzień, potem mam nadzieję ktoś nauczy się obsługi Tymka, a ja będę miała
zasłużone mini wakacje
Nauczy się z czasem, na razie najważniejsze, że się stara. Naprawdę najważniejsze, uwierz - przez kilka dni obserwowałam rodziców, którzy w ogóle się nie przykładali, aż przykro było patrzeć.
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, że mini wakacje Ci się należą jak psu miska :)))
No stara się stara, tylko cosik opornie mu wiedza wchodzi do głowy.
UsuńConajmniej jak psu miska, conajmniej. W sumie to powinnam teraz udawać się na lotnisko, gdzie czekałby wyczarterowany samolot nakierowany na Fidzi. Albo Bahama. Albo Bali. Gdzieś gdzie jest mnóstwo alkoholu,mnostwo przystojniaków wokół,i ani jednej pieluchy do przebrania
Drinki z palemką, złoty piasek pod stopami i Alejandro wachlujący liściem... ;D
UsuńAlejandro czy inny Luigi. I niekoniecznie lisciem musi wachlować. Ważne żeby był w pełni wykwalifikowanym masazystą :)
UsuńNo tak, masz wszystko po swojemu ustawione, a tu tata sie pcha ;) on sie po prostu musi od Ciebie nauczyc obslugi Tymka, inaczej bedzie dym. Ale wiesz, zawsze kozna jeszcze spojrzec na to z tej strony - dobrze, ze w ogole chce sie w zajmowanue dzieckiem angazowac, bardziej boli miec ojca dziecka pod nosem i widziec, ze mu sie nie chce.
OdpowiedzUsuńBoje się że zanim on się obslugi nauczy to ja oszaleję,albo awanturę za awanturą będe wywolywać. I w końcu mi się chłopaczyna zniechęci. Ale masz rację, lepsze to od taty nieroba
UsuńPodziel sie z nim wiedza.tajemna ;) jasne instrukcje mu dawaj i bedzie ok :)
UsuńDziele się, daje ale jak narazie bez skutku. Pocieszam się że kiedyś się nauczy. Kiedyś... A siwych włosów coraz więcej na głowie
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń