wtorek, 30 kwietnia 2013

Dwuroczek

Dziś jak nic mamy 2 rocznicę ślubu. O Matko!

czwartek, 18 kwietnia 2013

Make me beautiful?

Z okazji wypłaconych mi wczasów pod gruszą, rychłego powrotu do pracy oraz w końcu dobrej pogody postanowiłam coś ze sobą zrobić.
Jako że przez okres ciążowy, po ciążowy non stop chodziłam w tych samych ciuchach wyjścia nie było jak tylko zaplanować zakup nowych.
Zakupów generalnie nie lubię. Chodzenie od sklepu do sklepu, szperanie między wieszakami mnie nie bawi.
Żeby tego uniknąć zasiadłam przed komputerem i przeszperałam w internecie gdzie coś ciekawego mogę kupić. I to była ta łatwiejsza część.
Rzeczywistość pokazała mi że to co na stronkach to albo juz wykupione, albo jeszcze nie w sprzedaży. Część pierwsza zakupów zakończyła się zatem nabyciem : marynarki, spodni, i 2 bluzek. Apetyt miałam o wiele większy! A gdzie buty?? A gdzie torebka?? A gdzie te cholerne gacie palazzo ( bardzo szerooookie) ktore tak mnie zauroczyły?! No gdzie??!! Zdegustowałam się, ale jako że wizja ponownego przedzierania się przez centra handlowe mnie odstrasza, ciąg dalszy zakupów przesunięto na bliżej nie okreslony termin.

Skoro nie udało się z zakupami zaszalałam u fryzjera. Lat ostatnich parę miałam w sumie podobne fryzury. Włosy półdługie, łatwe do spięcia, i po jakimś czasie cholernie nudne. Do tego doszło wypadanie włosów po ciąży, i ich jakże widowiskowe odrastanie tuż nad samym czołem. Krótko mówiąc wyglądałam jak bym albo je sobie przypalila, albo w przypływie rozpaczy ucieła tuż nad skórą. Uroczo.
Od dzis jestem posiadaczką rudawych, zdecydowanie krotszej fryzurki której ni hu hu nie ma jak spiąć. Szał jest.
Mniej wyglądam jak niepełnoletni kocmołóch, bardziej jak zadbana kobita z 3 z przodu.

A teraz o pracy jeszcze słów parę. Równo za tydzień wracam. Do końca kwietnia na pełen etat ( nie wiem jakim cudem skoro podanie o skrócenie etatu dałam z datą 25.04...). A od maja na 1/2. Jeśli dam radę mam plan żeby kumulować sobie godziny i pracować po 10 dziennie, za to tylko 2 dni w tygodniu. Przez resztę czasu zamierzam się trzymać z dala od Krakowa wywożąc Tymka na nazwijmy to szumnie wieś.
Na myśl o powrocie mam dreszcze obrzydzenia. Jeśli pamiętacie to pisałam już że delikatnie mówiąc atmosfera jest tam po prostu chora. Wieść gminna głosi że teraz jest tam o wiele gorzej. Mam nadzieje że nurzanie się w tym bagnie 20 godz tygodniowo nie odbije mi się na psychice i na skraj jej załamania nie doprowadzi...

piątek, 5 kwietnia 2013


Macie tak czasami że ledwo co widujecie drugą połówkę? Jeśli tak, to już wiecie jak wyglądało moje życie w marcu.
Pobudka w okolicach godziny 5 rano ( bo zaległości do nadrobienia, bo trzeba było gdzieś wyjść, bo Tymek już nie spał itp) O 5 rano każdy szanujący się Piotr śpi snem kamiennym prezentując małżonce plecy i wypięty pod kołdrą tyłek.
Potem 2 zdawkowe zdania przy jego wybieraniu się do pracy  i do godziny 17/18 nie widzimy się wcale.
Czasem jakiś sms, czasem szybka rozmowa telefoniczna.
Potem Piotr padnięty wraca do domu, gdzie już czekam ja, padnięta po całym dniu z Tymkiem.
Szybko coś zje, chwilę pobawi się z małym po czym....zaczyna pracować.
Kończy o godzinie kiedy każdy porządny Nadnatek dawno już chrapie.
I tak codziennie.

Z rzeczy innych ( poza zanikającym życiem małżeńskim):
przedemną komunia chrześnicy młodszej. Na szczęście ma rozumnych rodziców, nie nastawionych na rozpuszczanie dziecka trylionem zatrważająco drogich rzeczy. W związku z tym ostatnio kupiłam jej aparat z oprzyrządowaniem i mam spokój. Do tego chce dokupić jeszcze jakąś pamiątkę i z głowy ( tak, dobrze czytacie: nie dostanie laptopa, quada i wyprawy do disneylandu)
Przed nami ( w okolicach czerwca) tymkowe chrzciny. Zapowiedzieliśmy chrzestnym że nie chcemy dla niego : lokaty bankowej, sztabki złota, upiornie drogich zabawek którymi pobawi się parę tygodni, ani tym podobnych.
Nie rozumię wymagania od chrzestych kupowania jak najdroższych prezentów. Nie ogarniam tego że niektórzy wyznają zasadę: zastaw się a postaw się tylko po to żeby móc się pochwalić co się dziecku kupiło. Mierzi mnie to. Chociaż jak wygram w totka to może mi się odmieni....

Jeszcze w kwesti wydawania pieniędzy: jako że teraz oficjalnie jestem na urlopie wypoczynkowym, dostałam wczasy pod gruszą. Żeby jakoś oslodzić sobie powrót do szczerze znienawidzonej pracy całość ( przy aprobacie Piotra) zamierzam wydać na nowe ciuchy do pracy. Skoro mam się męczyć w tych kazamatach, to chociaż w nowych ciuchach ;)

I kolejny temat: Tymek oficjalnie skończył pół roku. Nie wiem kiedy to zleciało. Trza mu przyzać jedno: fajny z niego skrzat.
A z ciekawostek: do kogo jest podobny? Do mnie :D Jeśli porównać moje zdjęcia z tego okresu, no cóż, wygląda tak samo. Jeśli to się utrzyma to w okresie nastoletnim biedak za piękny nie będzie...

I to tyle na dzisiaj. Piotr ma wolne z 5 minut więc zdecydowanie trzeba to wykorzystać!