piątek, 11 grudnia 2009

Mysz


Zanim cokolwiek innego napiszę:
Szalonookiej nowego ,iście diabelskiego                             pokolenia gratuluję!





A teraz powrot do szarej rzeczywistości:

Chłoposko mi przyjechało. Nieogolone, zmęczone ale moje własne.
Przyjechało, i dziś na parę dni , z moim błogosławieństwem do rodziców pojechało.
A ja co?
A ja upolowałam mysz.
Nie, nie mam delirki z przepicia, za to brązowa mysz biegająca po domu była jak najbardziej realna.
A że mysz chrobocząca mi nad uchem jakoś nie wpasowała mi się w przedświąteczny nastrój, trza ją było ukatrupić.
Pułapki zostaly zakupione, ustawione i zaczeło sie oczekiwanie.
Nocy pierwszej mysz spokojnie objadła się kielbasą z pulapek, bekneła, podziękowała i tyle ją widzieli.
Nocy drugiej skosztowała sera i polazła.
Nocy trzeciej ponownie połakomiła się na kiełbasę, i to był jej ostatni posiłek.
I było by pieknie gdyby nie jeden maly szczególik...
...Chłopisko zauważył wczoraj ogłoszenie na klatce: uwaga uwaga, zagineła myszka, mała, brązowa, proszę o kontakt bla bla bla.
Znaczy się: ukatrupiłam sąsiadowi myszkę.A dokładniej ukatrupiłam myszę dziecka sąsiada.
Niedobrze
Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle, że ogłoszenia (ogarnięta morderczym szałem) nie widzialam.
I co teraz?
Iść i przyznać się?
Czy z krwią na rękach udawać niewinną?